Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi yeti z gór i z lasu. Ma przejechane 15356.10 kilometrów. Jeździ sobie powoli z prędkością 28.38 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yeti.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
30.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:unijny

tropem Glebożercy

Niedziela, 15 listopada 2009 · dodano: 16.11.2009 | Komentarze 1

tak to jest jak baba za magisterkę z gleb się bierze... ;)
czyli kopać z łicz odkrywki z gleb na 'stepie' w skotnikach (dwa wyjazdy: tamta niedziela i ta sobota).
glebożerca miałby co tam wyczyniać - poziom próchniczny w niektórych miejscach dochodził prawie do metra głębokości. z kolei woda gruntowa miejscami na powierzchni :/
dziki w międzyczasie zajęte były bieganiem po centrum i kiereszowaniem ludzi więc ich w mateczniku nie było.

przynajmniej sprzęt na ugryzł/użorł/ujot mają niezły - łopata fiskarsa się nadała. pożyczonemu góralowi też pasowała - na rowerze z zamontowaną łopatą czułem się jak rycerz na turnieju walki z lancą. tylko na ścieżce do tyńca nie do końca się komponowałem z lansiarskim otoczeniem, ale następnym razem zamontuje w poprzek i żaden wycinak mnie już nie wyprzedzi! :)

z innych przygód: stanąłem pierwszy w życiu raz oko w oko ze strażą miejską. nie wiem dlaczego, ale przejście alei w niedozwolonym miejscu (zamiast przejściem podziemnym) skończyło się... pouczeniem. więc do esemesów nic nie mam.


Dane wyjazdu:
25.68 km 0.00 km teren
00:58 h 26.57 km/h:
Maks. pr.:61.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:210 m
Kalorie: kcal

asfaltowe tango

Piątek, 6 listopada 2009 · dodano: 06.11.2009 | Komentarze 1

kolejna dawka chwilowo codziennych 25km.
o świcie jazda raczej powabnie nie wyglądała, ciężko mi podjazd szedł. a z powrotem to już prawie tango, tym bardziej że spieszyłem się na pkp :)
dziś jakoś nie mogłem zatrybić i się dobudzić - w ogóle dzień ciągnął się okrutnie dopóki nie zorientowałem się że systemowy zegar spóźnia półtorej godziny...
z rana delikatnie na plusie, po południu nawet chyba ze 7 stopni było więc ciepło. niestety katar mi się przypelętał i każdy się mądrzy że to od roweru, co oczywiście mija się całkowicie z prawdą.

drum bun :)


Dane wyjazdu:
25.57 km 0.00 km teren
00:59 h 26.00 km/h:
Maks. pr.:60.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:210 m
Kalorie: kcal

jest dobrze, łzy jeszcze nie zamarzają

Środa, 4 listopada 2009 · dodano: 04.11.2009 | Komentarze 6

patrząc o 6ej z rana na termometr i widząc 6 stopni poniżej zera poczułem dreszczyk. nie zimna, bardziej emocji.
no i okazało się że zaklejenie przednich otworów w kasku i wsadzenie w czubki butów folii zdecydowanie poprawiło komfort cieplny. chusta na twarzy natomiast zapewniała wstępne ogrzanie powietrza, więc było ciepło. na zjeździe najgorszy problem mam z łzawieniem. ale jak w temacie, choć ciekawe jaka jest temp odczuwalna przy -6C i 60 kmph.
w tamtą stronę wolniej niż wczoraj, nie wiem czemu. a powrót zdecydowanie szybszy - wiatr już był w normie czyli z zachodu. zdjęć nie robiłem bo się pochmurało i szarówka się szybko zrobiła.
generalnie ludzie w biurze mają mieszane uczucia co do mnie - patrzą trochę z politowaniem, a trochę z podziwem. jak dorwę coś na szerszych oponach to w zimie zostanie im tylko politowanie, choć pewnie do tego czasu już zapomnę o biurze i będę gonił po terenie.
jutro impreza w godzinach pracy z okazji huberta.
nie jest źleeee!
proroczy tekst, stała się 'zbyt ludzka niż bym tego chciał' :)



Dane wyjazdu:
25.43 km 0.00 km teren
01:03 h 24.22 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:210 m
Kalorie: kcal

from dusk till dawn

Wtorek, 3 listopada 2009 · dodano: 03.11.2009 | Komentarze 0

czy jakoś tak.
tzn wyjeżdżam i dojeżdżam przed wschodem, a wracam po zachodzie.
na razie nic więcej z tarantino, obacym jak się akcja rozwinie.
z rana pod górę, z powrotem naokoło pod sakramencki wiatr. mroźno, a mi gorąco. kurtka i spodnie nie nadążają z oddychaniem, i strasznie przy tym sapią. a może to ja? ;) o i pozaklejam se dziury w kasku bo czapeczka jednak trochę wyrabia z oddechem.
jutro chyba odwrócę kolejność coby się nie zmachać z rana. i wezmę aparata bo dziś nie miałem miejsca.
niestety o świcie tatr nie dojrzałem. ale za to szybko przemijającą jesień. w momencie liście lecą. dawno nie było tak krótkiej i zimnej jesieni :/

kruca fux, idę se nalać wina jakiego.

"


Dane wyjazdu:
34.42 km 0.00 km teren
01:23 h 24.88 km/h:
Maks. pr.:47.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

powrót do korzeni

Poniedziałek, 2 listopada 2009 · dodano: 02.11.2009 | Komentarze 3

tegorocznych. czyli standardowo do niedoszłej stolicy średniowiecznej polszy, znanej ze szkoły katów.
czyli trasa na której powróciłem w siodło po złamaniu. w podobnym tempie. a to dlatego że mimo zajebistej pogody - bezchmurne niebo, księżyc w pełni - zimno, ciemno i wietrznie. wg icm odczuwalna temp. -5 więc przyodziałem się odpowiednio. i jechałem coby się nie spocić - w sumie poza stopami i twarzą to gorąco było. na taki ubiór zostaje tylko w miarę płaskie, bo kilkukilometrowe podjazdy a potem zjazdy powodują za duża amplitudę. tak w ogóle to po ciemności zawsze jakoś wolniej jeżdżę - złudne wrażenie że jadę szybko, a w rzeczywistości ślimaczę.

coamps cosik pesymistyczny okrutnie w porównaniu do um jest. we czwartek śnieg?

jako że dziady na czasie toć i coś z guseł (teledysk do dupy ale praktycznie jedyna wersja na tubie):
"


Dane wyjazdu:
15.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:unijny

ocean wolnego czasu... kraków, kraków, kraków

Środa, 28 października 2009 · dodano: 01.11.2009 | Komentarze 4

najpierw z łicz na bagna gdzie mieści się kampus, a potem jeszcze na jagiellońską po mapę i na kebaba na plantach. akurat gratisowo było nie pepsi ale mountain dew :)
"


Dane wyjazdu:
15.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:unijny

z laboratorium X: pieczątka

Wtorek, 27 października 2009 · dodano: 01.11.2009 | Komentarze 1

kolejki czyli lekcja pokory aby uzyskać podbicie 'badania technicznego'.
co otwiera drogę do końca: złotej wolności szlacheckiej i nieregularnego trybu życia. oczywiście o przykurczu ścięgna 'zapomniałem' a pani doktor z dociekliwością nie miała nic wspólnego :)


Dane wyjazdu:
14.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:unijny

z laboratorium X: badanie techniczne

Wtorek, 27 października 2009 · dodano: 27.10.2009 | Komentarze 1

ależ ja nie cierpię wszelakiej służby zdrowia.
myślałem że choć w prywatnej wersji będzie lepiej ale ten sam komunistyczny system z pacjentem głęboko w dupie. za mało konkurencji na zadupiu czy to tak jeszcze wszędzie jest, nie wiem. przynajmniej tyle że akurat nie ja za to płaciłem dziś :)
ehh przy ekg miałem stresa porządnego. nie bardzo miałem pojęcie jak to się wykonuje, dotychczasowy związek mój z ekg można zobaczyć we wcześniejszych wpisach z mapką. ale jak mnie kobita zaczęła podpinać do prądu to prawie w panikę wpadłem. rezonansu nie mogę zrobić, na elektrostymulację nerwa mojego porażonego nie mogłem chodzić, więc podpięcie mnie do prądu z metalem w nodze mimowolnie stało się czynnikiem stresowym. a pielęgniarka wcale mnie nie uspokoiła, wręcz zaciekawiona była czy coś się wydarzy (normalnie miałem wizje iskier z nogi ;) ale przeżyłem. potem gehenna w poczekalni pracowni rtg i kolejna dawka X-rejs w tym roku, tym razem wyjątkowo na płuca. jak tak dalej pójdzie to skończę jak Skłodowska. no i antykoncepcję będę miał z głowy hehe. a zapomniałbym o innej kolejce - po strzała w żyłę. jak za cukrem kiedyś. i rozpieszczony bachor mnie denerwował. ehh, zero autorytetu rodzice teraz mają, wychowanie bezstresowe rulezzz :/
najgorsze w tym wszystkim to że jutro powtórka z rozrywki. już mnie qrwica bierze.
z tego wszystkiego nawet na rower nie miałem ochoty, więc dziś same popłuczyny.

na dziś więc muzyka spokojna, dawna i zajebista od fajnych lasek z czech, jakość kiepska:

"


Dane wyjazdu:
40.28 km 0.00 km teren
01:26 h 28.10 km/h:
Maks. pr.:55.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Spokojnie po Ebowie.

Poniedziałek, 26 października 2009 · dodano: 26.10.2009 | Komentarze 1

żartuje oczywiście. przy okazji pozdrowienia dla rowerzystów z dalekiej północy :) którym natura weźmie co dała latem - tzn. będą mieli dzień z godzinę krótszy niż my tutaj, zemsta za lato, chyba jednak bardziej odczuwalna.
spokojnie po przedmieściach miasta ludzi umarłych można by sparafrazować. miało być całkiem płasko, ale obadałem jeden asfalt który niespodziewanie zakończył się podjazdem. w ogóle jakaś taka marazmatyczna pogoda i nie chciało mi się więcej. na pograniczu deszczu więc nie wziąłem aparata, co się zemściło w postaci ciekawego efektu gdy słońce przebiło się jakoś przez całkowicie zachmurzone niebo. w ogóle spokój jakiś, ludziska chyba pokończyli już roboty po polach, nikt mnie nie chciał rozjechać, nikogo nie spotkałem. simpli lejzi mondej. ostatni taki w tym roku - za tydzień kończy mi się wolność i swoboda.
ehh, dawno nie było tak nieudanej pogody jesienią. może za to zima będzie konkretna a nie taka nijaka, a może jesień jeszcze zdąży się wyrobić?



a że noc coraz dłuższa:
"


Dane wyjazdu:
51.34 km 0.00 km teren
01:56 h 26.56 km/h:
Maks. pr.:80.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:660 m
Kalorie: kcal

pobujać w obłokach

Niedziela, 25 października 2009 · dodano: 25.10.2009 | Komentarze 8

miało być po płaskim i szybko, choć pogoda nie nastrajała do jazdy. mgły, chmury i w ogóle. ale w południe byłem autem w bielance i zaskoczony zostałem wspaniałą pogodą - chmury oparły się o pasmo magurskie a za nim piękna jesień :) no a ja po złej stronie.
chcąc zaznać trochę słońca zmieniłem plany na czysto górskie. no i w końcu znalazłem się z aparatem we właściwym miejscu i czasie. tak mnie wzięło że dość znacznie focenie wpłynęło na tempo jazdy. tak więc uwaga: dziś zabijam fotami ;) może nie jakością, ale ilością na pewno, a i tak się ograniczam. szkoda że nie wziąłem lustrzanki od siostry...
końcówka już po ciemku i we mgle. niezbyt pewnie czułem się na zjeździe z magury - mgła taka że asfaltu nie widać, a ja 50-60 :) ale to tylko na odcinku kilometra może.

na początek ekg:


nastrojowa muzyka do zdjęć:
"
no i zdjęcia:

"tutaj w lesie po południu jest dobrze.." © mateo


trochę wcześniej pomiędzy jedną mgłą a drugą:
droga w obłoki © mateo


niewiele brakło a ujrzałbym widmo człowieka z brokenu w beskidzie niskim hehe:
prawie widmo brokenu :) © mateo


waćpanowie, gore!!!:
las gore! © mateo


wewnątrz:
jesienna dentario-grandulosae fagetum © mateo


osiągnięcia tego uczy jawor na wl w kraku ;)
ach, ten piękny podrost jodłowy ;) © mateo


i tak się ograniczam ;)
kazik wie gdzie i kiedy jest dobrze ;) © mateo


już kiedyś było, ale teraz w innej scenerii:
cerkiew w Leszczynach © mateo


i zrobiło się tak... kolorowo:
barwy jesieni © mateo


i jeszcze tu:
po zimie przyszła jesień © mateo


nie w tę stronę z tym czasem, do jasnej cholery!!!
ale ten przewód od licznika brzydko wygląda ;) © mateo


za wcześnie ten zachód © mateo


nadchodzi noc © mateo


a na koniec zanurzam się w ciemność i mgłę:
ładnie to wygląda, ale z góry... © mateo


qrcze cały dzień ten bs mnie godziną stresuje. nie uznaje zmiany czasu, dla rowerzystów przeca lepiej było po staremu ;)