Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi yeti z gór i z lasu. Ma przejechane 15356.10 kilometrów. Jeździ sobie powoli z prędkością 28.38 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yeti.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
25.35 km 0.00 km teren
00:59 h 25.78 km/h:
Maks. pr.:60.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:200 m
Kalorie: kcal

z władzami

Piątek, 18 czerwca 2010 · dodano: 18.06.2010 | Komentarze 2

klubowymi.
jak baby, więcej gadania jak jazdy. no ale chłopaki jutro jadą na mtb do żegiestowa i w nd na kryterium do ns, więc miało być delikatnie. a i tak przeciągnąłem ich przez hopki w sękowej.
ja kryterium odpuszczam, jazda w kółko po płaskim nie dla mnie.
znowu kapeć, endrju poratował mnie dętką. jak nie łapię to miesiącami, a jak się już sypnie to seriami.


Dane wyjazdu:
13.33 km 0.00 km teren
00:40 h 20.00 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:
HR max:188 ( 94%)
HR avg:150 ( 75%)
Podjazdy:400 m
Kalorie: kcal

powrót do przeszłości

Czwartek, 17 czerwca 2010 · dodano: 17.06.2010 | Komentarze 0

czasu za bardzo nie było i wylazłem się tylko rozruszać. nie chciało mi się nigdzie dalej jechać to wymyśliłem sobie że zrobię sztywne podjazdy w ropicy, czyli krzyż dwoma drogami. zacząłem od tej dłuższej i na niej skończyłem.
sztywno sakramencko, zanotowałem 6.5 kmph, na siedząco nie dało rade jechać bo jazda na jednym kole na szosówce nie jest za wygodna. podjechałem pod krzyż, luknąłem na zachód słońca i już miałem zjeżdżać, a tu... niespodzianka. asfalt pnie się dalej do góry! obadałem i jeszcze prawie kilometr podjazdu. tego się nie spodziewałem, kopę lat mnie tam nie było (a dokładniej ze 7). fajna traska się z tego zrobiła - zawsze miałem go w pamięci jako sztywny ale krótki, a teraz prawie 2km podjazdu :)
zjazd - spokojnie bo mało powietrza miałem, a tu asfaltu nikt nie zamiótł i kamyczków pełno. zresztą strach zjeżdżać więcej jak 50kmph, wrażenie prędkości jakby było drugie tyle.
mimo że nie jestem zwolennikiem 'robienia podjazdów' po parę razy, jednak zawróciłem coby całość łyknąć całość na raz. na najgorszym kilometrze myślę że średnia nie przekroczyła 8kmph... przepychanka, bałem się coby klamek nie urwać.
dystans może niezbyt powalający, ale nie chciało mi się ani kilometra po płaskim kręcić, a i tak ponad 5 tego było.


Dane wyjazdu:
3.08 km 0.00 km teren
00:07 h 26.40 km/h:
Maks. pr.:52.50 km/h
Temperatura:
HR max:178 ( 89%)
HR avg:126 ( 63%)
Podjazdy: 50 m
Kalorie: kcal

krwiopijcy

Wtorek, 15 czerwca 2010 · dodano: 15.06.2010 | Komentarze 0

na rajdach extremalnych na odcinkach rowerowych powinno być takie zadanie specjalne:
wieczorem, na szczycie podjazdu powinien znajdować się stawek/basen/oczko wodne. i zaraz koło niego bezpośrednio po ukończeniu podjazdu do zaliczenia byłaby zmiana dętek w obu kołach. myślę, że to mocno nadwyrężyłoby psychikę i skórę startujących.
coś w tym stylu przeżyłem w sobotę tydzień temu...

pomyślałby kto, że wstyd dodawać taki dystans...
ale nie :) zacząłem od rozruszania się za tirem i na pierwszy podjazd uderzyłem bardzo mocno. niestety na samym szczycie brakło powietrza, a że zapas ostatnio wykorzystany - pozostawało łatanie. z powodu tytułowych bohaterów szybko zrezygnowałem z tak idiotycznego przedsięwzięcia i poratowałem się siostrą. rzadko kiedy, ale jednak czasem się przyda. co prawda ograniczyło to tylko liczbę ugryzień a nie wyeliminowało całkowicie.

a miało być tak pięknie. w planach krótkie co prawda ale bardzo sztywne hopki coby sprawdzić czy jest sens wybierania się do Istebnej z takim przełożeniem.


Dane wyjazdu:
57.61 km 0.00 km teren
01:52 h 30.86 km/h:
Maks. pr.:62.50 km/h
Temperatura:
HR max:194 ( 97%)
HR avg:156 ( 78%)
Podjazdy:650 m
Kalorie: kcal

oszukać iceema

Poniedziałek, 14 czerwca 2010 · dodano: 14.06.2010 | Komentarze 0

nie udało się. wręcz na odwrót.
najpierw uwierzyłem i nie pojechałem rowerem do pracy. mimo że w trakcie mnie zlało solidnie to akurat rano i popołudniu wstrzeliłbym się w okno pogodowe.
a potem nie uwierzyłem i mnie zlało...

a było to tak.
wieczorem deszcz wisiał razem z chmurami jakieś 50m nad ziemią i nie wykazywałem żadnego zapału do jazdy. ale że nie wykazywali go też endrju i seba to w sumie wyszedł jeden zapał i pojechaliśmy. najpierw magura. już w siarach asfalt mokry i po chwili leje. nie przeszkadza to w jeździe, a wiatr sprzyja i pod magurę docieramy szybko bardzo. sam podjazd - na początku badanie sił, potem Andrzej bierze pracę na swoje bary (albo i w nogi) i nadaje dość mocne tempo aż do ostatnich zakrętów. potem my z Sebą prezentujemy długi finisz. odskoczyłem na bezpieczną odległość i dałem na luz, zajmując się odczytami z licznika, co spowodowało że Seba zrównał się ze mną na kresce. czas 9.02 - ale gdybym wcześniej widział czas zza mokrych, zamglonych i ubłoconych okularów to pewnie przełamałbym psychologiczną barierę.
z powrotem szybko. w siarach zaciągam dość mocno, liczyłem że nie utrzymają koła, ale jednak Seba wyskakuje. łapie się za niego i gubimy Andrzeja. w Gorlicach zamiast skończyć jedziemy jeszcze na 'rozjazd'. już nie leje, a w okolicy suchutko. średnia 33, ale po 'rozjeździe' w który wchodzi nieznana mi wcześniej ścianka w bystrej trochę spada. chłopaki odpuścili i mimo nieznajomości góry wyjeżdżam dość wartko. ale w górnym chwycie koło podnosiło do góry...
chyba jednak jutro wybiorę autobus bo po takiej jeździe zawsze dłużej śpię, a nawet pół godziny robi różnicę o 5tej rano :)

przewaga dojazdu autobusem jest jedna. słucham stacji różnych i może coś fajnego wpaść w ucho.


Dane wyjazdu:
61.00 km 0.00 km teren
02:14 h 27.31 km/h:
Maks. pr.:68.00 km/h
Temperatura:32.0
HR max:183 ( 91%)
HR avg:140 ( 70%)
Podjazdy:610 m
Kalorie: kcal

żar

Piątek, 11 czerwca 2010 · dodano: 11.06.2010 | Komentarze 3

o wschodzie słońca z przerażeniem zobaczyłem na termometrze słupek rtęci sięgający 22 kresek! przed 5tą rano...
strasznie mnie to dobiło, upał + wczesna pora na tyle mnie zniechęciły do jazdy że pobijałem rekordy. do wysowej średnia 21kmph, 1.21h, avp 128! (tyle to mi wyskakuje jak tylko helmet na głowę założę ;) i oszałamiająca prędkość na podjazdach 10kmph... otępienie o mało nie powoduje katastrofy - na zjeździe do łosia zapominam o sakramenckich dziurach zaraz za zakrętem i wpadam w nie z prędkością 65kmph. okrutny ramot, widziałem się już połamanego, ale jakimś cudem utrzymałem równowagę. spodziewałem się kapci i zniszczonych obręczy, ale miałem szczęście tym razem.

w pracy spóźnienie reakcji w newralgicznym momencie o pół sekundy zadecydowało że nie zostałem szczęśliwym posiadaczem jeleniego zrzuta.

z powrotem masakra. 32 stopnie w cieniu... jako że nie można w takiej temperaturze długo przebywać wykorzystuję pomyślny wiatr i w 53 minuty pokonuję 31,5 km. gdy tylko prędkość spada poniżej 30kmph skóra robi się mokra. a 400ml wody w bidonie to jednak stanowczo za mało na taki powrót w takich warunkach.

takie dni powodują że nie mogę się doczekać zimy :)


Dane wyjazdu:
55.73 km 0.00 km teren
01:56 h 28.83 km/h:
Maks. pr.:64.00 km/h
Temperatura:
HR max:187 ( 93%)
HR avg:149 ( 74%)
Podjazdy:760 m
Kalorie: kcal

na piwo

Środa, 9 czerwca 2010 · dodano: 10.06.2010 | Komentarze 0

oczywiście bezalkoholowe ;)
upał niemiłosierny więc wyjazd o zachodzie a powrót po zmroku, przez co zaliczyłem kapcia na jakimś kamyczku.
do zdyni do kumpla który prowadził moją w założeniu grupę. 8 uczestników w tym 7 licealistek i ja mu nieświadomie taką grupę oddałem... musiał się napojem chłodzącym odwdzięczyć.
magura na spokojnie, w założeniu na 12 minut, więc po równej i niemęczącej jeździe czas 10:56 mocno mnie zaskakuje. w taki upał i pod gorący wiatr spodziewałem się 13 minut.
z powrotem dość mocno, również na magurze.
nienawidzę takich temperatur!


Dane wyjazdu:
62.77 km 0.00 km teren
02:21 h 26.71 km/h:
Maks. pr.:65.50 km/h
Temperatura:
HR max:186 ( 93%)
HR avg:141 ( 70%)
Podjazdy:800 m
Kalorie: kcal

idiota

Wtorek, 8 czerwca 2010 · dodano: 08.06.2010 | Komentarze 4

bo jak inaczej nazwać gościa który widząc jak niebo łączy się z ziemią za pomocą czarnych chmur z własnej nieprzymuszonej woli w to piekło wjeżdża?

do góry dziś krótszą ale stromszą wersją.
a z powrotem...
patrząc w niebo wahałem się czy nie wracać autobusem, ale postanowiłem nie iść na łatwiznę. stwierdziłem że jest 1% szansy na zdążenie przed burzą. niestety sytuacja stała się krytyczna już po 4km jazdy, więc postanowiłem przechytrzyć burzę. zamiast w dół, a jak, przeca ze mnie doświadczony w burzach człek, poprułem pod górę chcąc przełamać się przez grzbiet koziego żebra i licząc zarazem że burza się od niego odbije. niestety tak się nie stało, a podrażniona moją naiwnością burza zaczęła za mną piorunami ciskać. no nie powiem, metal w nodze i ekspozycja wcale mi otuchy nie dodawały. przełamałem się przez góry, jednak tak zaczęło prać piorunami i deszczem że schroniłem się w jakimś pierwszym napotkanym zadaszeniu przy jakiejś chałupie. przemoczony, głodny, wkurwiony na własną głupotę pauzowałem niecałą godzinę trzęsąc się z zimna. potem przeszło, a już w klimkówce wrócił taki upał że z tęsknotą wspominałem dreszcze sprzed 15 minut...
w mokrych butach o świcie nie będę jeździł więc jutro do pracy autobusem...

poranna mgłą nad klimkówką © mateo


wietlica © mateo


no i klimkówka jak błotna kałuża:
popowodziowe jezioro © mateo


ekg:


Dane wyjazdu:
62.84 km 0.00 km teren
02:15 h 27.93 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max:179 ( 89%)
HR avg:148 ( 74%)
Podjazdy:610 m
Kalorie: kcal

na autopilocie

Poniedziałek, 7 czerwca 2010 · dodano: 07.06.2010 | Komentarze 0

no i pierwsza przejażdżka z kilkugodzinną przerwą na spacer po lesie ;)
rano pod wiatr, pod górę, obudziły mnie dopiero widoki na klimkówkę.
miejscami nawet chłodnawo. tam ok 1.18h
z powrotem z górki, z wiatrem, na głodzie i w lejącym się z nieba żarze. gdy tylko był kawałek cienia uciekałem na przeciwny pas i jechałem pod prąd. teoretycznie bo tam prąd rzadko kiedy występuje. zurik poniżej h.
ogólnie spokojnie i bez przemęczania.
najlepszy widok to dwóch kolesi desko-glajciarzy czy jako to się tam zowie taplających się w wielkiej błotnistej kałuży w jaką zamieniła się klimkówka :)


Dane wyjazdu:
54.35 km 0.00 km teren
02:01 h 26.95 km/h:
Maks. pr.:70.00 km/h
Temperatura:
HR max:177 ( 88%)
HR avg:142 ( 71%)
Podjazdy:550 m
Kalorie: kcal

deszcz...

Niedziela, 6 czerwca 2010 · dodano: 06.06.2010 | Komentarze 2

owadów.
ale tak to jest jak się wychodzi o zmierzchu.
tylko taki wróg upałów jak ja potrafi zmarznąć w upalny dzień. w ciągu południa zaszyłem się w chłodnych pomieszczeniach, a wylazłem dopiero pod wieczór. no gdybym miał górala to może bym się i z w południe porwał na słońce, ale smażenie się na asfalcie to nie dla mnie. no ale coś się skonkretyzuje w temacie może w końcu...
do hańczowej lajtową wersją odebrać pożyczonego rewasza po bn. w górę okrutny wiatr w oczy i kompletny brak mocy. myślałem że to ja taki słaby jestem ale jak zobaczyłem na klimkówce nurt jak na rzece (powodowany wiatrem) poczułem się usprawiedliwiony :)
z powrotem niejako w dół i z wiatrem, ale też się nie przemęczałem.
w końcu jutro w planie dojazd do pracy, nie wiem jednak czy o 5ej rano się zbiorę na jazdę. nigdy tak wcześnie nie jeździłem...
dalej bez minolty jeżdżę bo zgubiłem ładowarkę, a do gupich jasiów chwilowo nie mam dostępu. pozostaje więc Muzyka.



Dane wyjazdu:
66.60 km 0.00 km teren
02:22 h 28.14 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:
HR max:177 ( 88%)
HR avg:138 ( 69%)
Podjazdy:230 m
Kalorie: kcal

pachnidło

Sobota, 5 czerwca 2010 · dodano: 05.06.2010 | Komentarze 1

może coś jutro napiszę.