Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi yeti z gór i z lasu. Ma przejechane 15356.10 kilometrów. Jeździ sobie powoli z prędkością 28.38 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yeti.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
17.88 km 0.00 km teren
00:41 h 26.17 km/h:
Maks. pr.:68.50 km/h
Temperatura:
HR max:192 ( 96%)
HR avg:154 ( 77%)
Podjazdy:330 m
Kalorie: kcal
Rower:trek 2000

Новиця

Czwartek, 27 września 2012 · dodano: 27.09.2012 | Komentarze 0

do kowboja.
za obiad służy mi jedynie niepełna warstewka ptasiego mleczka, więc mam obawy czy mnie nie odetnie. miałem nie jechać bo halny pizgał okrutnie, ale późnym popołudniem trochę się uspokoiło przed burzą. nawet miałem stracha czy mnie nie zmoczy, ale się udało.
pod magurę wiatr w oczy, ale już nie tak jak wczoraj. poprawiam czas o... 1 sekundę (9.26), no ale progres jest stały :)
potem jeszcze żwawo na szczyt i szaleńczy zjazd. górnego odcinka jeszcze tak szybko nie zjeżdżałem.
w małastowie wiatr już zmienia się z południowego na pn-zach od nadchodzących frontowych skłębionych chmur.



magura © mateo


Dane wyjazdu:
18.00 km 0.00 km teren
00:39 h 27.69 km/h:
Maks. pr.:75.00 km/h
Temperatura:
HR max:195 ( 97%)
HR avg:154 ( 77%)
Podjazdy:350 m
Kalorie: kcal
Rower:trek 2000

Ґладышів

Środa, 26 września 2012 · dodano: 26.09.2012 | Komentarze 0

później wróciłem z pracy więc szału nie ma. pojechałem na głodnego z zamiarem pobicia sb pod przełęcz, ale halny w oczy wywiał mi to z głowy już na początku podjazdu. mimo to zbliżam się na 5s (9.32) nadrabiając straty w końcówce. z powrotem doganiam jakiegoś merca i na serpentynach wyprzedzam i uciekam. wyprzedza mnie przy cerkwi w małastowie. na zjeździe dopiero po prędkości z jaką mnie pcha widzę jak silno duje.
na tej magurze to mam pecha. zawsze w najcięższych odcinkach wyprzedza mnie jakiś samochód, oczywiście mocno przygazowując przy manewrze. nie wiem co jest, ale się taki wrażliwy na spaliny zrobiłem że mnie mocno przytyka na dobre 200m... chyba muszę częściej do krk jeździć coby się regularnie zaciągać :)
przez ten wiatr ciepło jak cholera, przesadziłem z długimi rękawiczkami.
a przez pogoń za osobówką nie zrobiłem zdjęcia podwójnym tablicom miejscowości - po polsku i łemkowsku (jak w tytule).

#lat=49.558723679276&lng=21.246455&zoom=12&maptype=ts_terrain

ruch okrutny:
rasz ałyrs © mateo


magura małastowska © mateo


Dane wyjazdu:
70.20 km 0.00 km teren
02:22 h 29.66 km/h:
Maks. pr.:63.00 km/h
Temperatura:
HR max:193 ( 96%)
HR avg:153 ( 76%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:trek 2000

pogranicze podkarpacko-małopolskie

Niedziela, 23 września 2012 · dodano: 23.09.2012 | Komentarze 0

miałem ujeżdżać dziś emtebe, ale z powodu braku chętnych oraz błota w lesie po ostatnim deszczu postanowiłem się przejechać ze starą gwardią. wstałem grubo po 9ej przekonany że już pojechali, ale okazało się że dziś zbiórka o 10ej. jakoś zdążyłem, byłem punkt 10ta, a tam... pusto. zdenerwowany krążę po mieście i spotykam Rafała, wracamy na grosar i się zaczynają zjeżdżać. w sumie 6 chłopa. trasa lajtowa, tempo niedzielne, wystarczy powiedzieć że wszelkie próby rozruszania były z mojej inicjatywy i na mnie się kończyły. raz tylko Rafał próbuje mnie zaskoczyć, ale że jego rower słychać z daleka, w ostatniej chwili reaguję. na koniec w sękowej zjeżdżamy się z braćmi G. a na hopce w Siarach chciałem jeszcze pociągnąć, ale już zblokowało mi mięśnie po wcześniejszych harcach.
super asfalty, ruch zerowy, ale miejscami nie wiem gdzie jestem :)


Dane wyjazdu:
27.40 km 0.00 km teren
00:59 h 27.86 km/h:
Maks. pr.:52.50 km/h
Temperatura:
HR max:195 ( 97%)
HR avg:146 ( 73%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:trek 2000

ropica grn

Sobota, 22 września 2012 · dodano: 23.09.2012 | Komentarze 0

na mieszkanie po bluzę którą zostawiłem tam razem z telefonem.
po drodze obrazek nadający się do cyklu meanwhile in poland. taka typowa wiejska prababcia w gumofilcach i z chustą na głowie z boxerem czy buldogiem na smyczy :)


Dane wyjazdu:
39.36 km 0.00 km teren
01:14 h 31.91 km/h:
Maks. pr.:56.50 km/h
Temperatura:
HR max:199 ( 99%)
HR avg:161 ( 80%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:trek 2000

wójtowa

Piątek, 21 września 2012 · dodano: 22.09.2012 | Komentarze 0

już z nową obręczą.
chłopaki chcieli się przepalić przed wyścigiem i mocno mnie przeciągnęli.
na którejś z kolei hopce prawie zamykam pulsometr, no ale rezerwa jeszcze byłą :)
z okolic Wójtowej udało się dojrzeć Tatry.


Dane wyjazdu:
40.00 km 30.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1410 m
Kalorie: kcal
Rower:emtebe

kralova hola

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 20.09.2012 | Komentarze 3

do wyboru miałem tatry z buta albo nizke tatry z rowera. wyszło to drugie i wyszło nieziemsko.
zajechaliśmy z marem do szumiaca z zamiarem zaatakowania kralovej szutrowo-asfaltowym podjazdem. w trakcie jazdy autem dziwiłem się co te Słowaki takie zwyubierane jak słońce naparza. jak już się przebraliśmy zdziwienie przeszło. mimo że tam nawet jeszcze słońce świeciło, ale to były jego ostatki.
podjazd bardzo spokojnie, co jakiś czas mijają nas kilkunastoosobowe grupki porannych rowerzystów zjeżdżających już ze szczytu. większość niszczyła klocki nie wiedzieć czemu. najlepszą ekipa minęliśmy już na szczycie, fuliki że aż strach, ale wyglądało na to że nie tknęły tego dnia normalnego terenu.
podjazd długi, nie taki stromy, jedziemy bardzo spokojnie. po drodze spotykamy dziwnych bo robotnych, bardziej opalonych Słowaków zbierających brusznice. i to są jagody qtfa a nie borówki.
na szczycie wskakujemy do przedsionka wieży coby całkiem się nie wyziębić, bo tam już okrutnie zimno i w copke pizga. i tylko my w krótkich gaciach, a wiary wiela. tam wysłuchuję wywodu o wyższości słowackiego nad czeskim, szczególnie w damskich ustach. nie mam porównania, bo podziwiamy tylko Słowaczki, ale zauroczony niekoniecznie głosem nie neguję.
całe towarzystwo skupia się koło przekaźnika, a dalej na zachód nie ma nikogo. w związku z młodą godziną decydujemy się jechać dalej grzbietem. maro twierdzi że można (nie do końca jednak zgodnie z prawdą), ja tam się nie wgłębiam za bardzo coby nie drażnić sumienia, ale lekki niepokój gdzieś mi się tam tli.
trasa super, nie spodziewałem się tego. pustki, od kralovej do pohoreli nie spotykamy na szlaku nikogo! gdzieś tylko na zboczu majaczą znów Dżipsis. trochę zimno, kamieni nie tak dużo i prawie wszędzie da się zjechać i podjechać. szkoda tylko widoków na Tatry które całe toną w chmurach. my na szczęście ich nie sięgamy. grzbiet umyka za szybko trochę i dobijamy do trudniejszego zjazdu z bartkovej na zdiarskie sedlo. maro tam sprowadza, ja oczywiście stwierdzam że zjadę. no i pewnym momencie miałem się już zatrzymać z własnej woli, i tylko własnej brakło. drugi raz w życiu zaliczam tak malownicze otb, na szczęście znów nikt nie widzi i znów bez większych konsekwencji mimo lądowania na kamieniach. przytarcie kurtki, szlify, potłuczenia, trochę krwi i co najgorsze wykrzywiony stelaż od siodełka. na przełęczy poprawiam ustawienie na tyle że da się w miarę wygodnie jechać, ale na dłuższą metę będzie do wymiany.
potem szybki podjazd na andrejcovą i odwiedzamy utulnię w całkiem fajnym stanie. czemu kurwa u nas się nie może coś takiego uchować? Słowacja, Rumunia, a my sto lat za nimi. rozjebać, spalić, zniszczyć...
stamtąd już zjazd. po kilkuset metrach wbijamy na stromy szlak zrywkowy o przekroju vkształtnym. jako że sucho, nie jest dobrze, bo na szlaku miejscami gromadzi się tyle pyłu że ciężko to przejechać. wpadam raz dość szybko w taką łachę, no i rower zostaje a ja jadę dalej. maro nie może przeżyć że znów tego nie widział. w końcu dojeżdżamy do drogi leśnej i tam już bardzo szybko ubywa km. w pohorleli znajdujemy niebieską cestę pre cyklistov i jej trzymamy się już aż do szumiaca. choć w pewnym momencie odjeżdżam i mijam skręt, a okrzyki mara odbieram jako zaczepki cyganów. niedługo się jednak reflektuję i zawracam. na szczęście, bo zamiast asfaltem jedziemy kośnymi łąkami i polnymi drogi prawie pod sam samochód. i tymże już do bryjowa, a tam przerzucam rower do mojego "kabrio" i dalej na wschód w kierunku cywilizacji.

#lat=48.859758554832&lng=20.070063894043&zoom=13&maptype=ts_terrain

zdjęcia baj bystry maro i jego bystry telefon.
maro, a wolno tu jeździć? © mateo


kral'ova hola © mateo


a w tle miały być tatry © mateo


nad 'przepaścią' © mateo


Dane wyjazdu:
31.00 km 20.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:710 m
Kalorie: kcal
Rower:emtebe

po lesie

Wtorek, 11 września 2012 · dodano: 11.09.2012 | Komentarze 0

korzystając z suszy wybieram emtebe.
dziaduję trochę i za późno wychodzę, przez co nie realizuję zamierzeń. już krótki dzień jak fix.
podjazd szutrówką na 'siodełko', po drodze 2 łanie równie zaskoczone jak ja że się dały podejść. ja też się przygapiłem i dopiero 10m przede mną jak zaczęły uciekać się strybiłem.
na przełęcz i dalej pod dziamerą. tam chciałem wstrzelić się w szlak zrywkowy schodzący przez magurycz, ale zamiast instynktowi ufam mapie przez co gubię wysokość i jadę naokoło. kawałek aslatu, tam mijam się ze Stasiukiem, chyba takiego ładnego wieczora nie ma weny do pisania :) słyszę ryczącego byka na banicy i szutrówką szybko pomykam do bartnego, a stamtąd na majdan. lata tam nie byłem, ale tradycyjnie błoto przed majdanem nie wysycha nigdy. jakoś objeżdżam, dorabiam się sznita na ramieniu przy przejeździe przez tarninę i dobijam jakoś do przełęczy. tam chwila zawahania, bo już szarówka, ale decyduję się atakować szczyt magury. w buczynie już ciemno, pomarańczowe soczewki po zachodzie nie pomagają. na szczycie 19 stopni (godz 19.15) - chyba najcieplej, niżej chłodniej, typowa jesienna już inwersja. zjazd z obawami, hebluje mocno, raz ląduje na dużym kamieniu i o mało nie robię salta ale jakoś się udaję. jednak jazda po lesie po ciemku nie jest najrozsądniejsza. z majdanu już szybki zjazd szutrówką do bartnego i na asfalcie już ogień.
w pewnym momencie przy dużej prędkości słyszę charakterystyczne mlasknięcie. podobne do odgłosu rozjeżdżanej żaby przez samochód. niestety nie była to żaba... niedawno był powrót bydła z pastwisk. gdy to do mnie dociera, grzmot 'zadowolenia' przetacza się głośnym echem przez całą dolinę bartnianki. jedyny przechodzień w tej dolinie z przestrachem ogląda się na mknącego rowerzyste...
na szczęścię po twarzy nie oberwałem :)
zdjęcia z braku z laku z telefonu, chciałem zobaczyć co się da z tego wyciągnąć. szału nie ma.


zachod z banicy © mateo


szutrówka na siodełko © mateo


pod dziamerą © mateo


magurycze znad bartnego © mateo


magura © mateo






Dane wyjazdu:
13.50 km 0.00 km teren
00:30 h 27.00 km/h:
Maks. pr.:68.50 km/h
Temperatura:
HR max:186 ( 93%)
HR avg:146 ( 73%)
Podjazdy:220 m
Kalorie: kcal
Rower:trek 2000

magura

Poniedziałek, 10 września 2012 · dodano: 10.09.2012 | Komentarze 0

miało być do kowboja i zdyni ale problem z kołem i tylko na przełęcz.
bez jedzenia, pod wiatr, mimo to poprawiam sb: 9.27, więc rezerwa jeszcze jest :)


Dane wyjazdu:
35.00 km 15.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:emtebe

grzbietem magury

Niedziela, 9 września 2012 · dodano: 09.09.2012 | Komentarze 0

jakoś rano nie miałem chęci wybrać się na szosę ze starą gwardią, tym bardziej że rowery zostały na mieszkaniu a ja w domu. potem też zabaciarzyłem no i przeszła mi ochota na jakąś dłuższą szosę. został więc góral. jako że susza jest generalnie miałem nadzieję się nie ubłocić totalnie. bowiem susza suszą, ale prastare krasnoludzkie przysłowie brzmi: 'błoto w bieszczadach i w beskidzie niskim nie wysycha nigdy'.
postanowiłem więc wrócić przez magurę do domu po słuchawki. grzbiet ten na rowerze jechałem lata temu i w większości było różnie. miejscami szlaki zrywkowe, okrutne błoto i ciągnął się niesamowicie. tym większe było moje zaskoczenie gdy wydrapałem się na magurę i puściłem grzbietem. jazda to była czysta poezja. w większości delikatny zjazd, wyjeżdżony przez opony emtebe, no słowem fajny singieltrak czy jak to błotni nazywają w swej gwarze. nawet przez myśl mi przemkło że kiedyś to by i fulik się przydał. na żdżarze melduję się po pół godziny intensywnej jazdy z 813m nmp. tam tradycyjnie rozlewiska błota, które jakoś omijam i szybki zjazd do domu. porywam słuchawki i już z muzyką w uszach powrót asfaltem, bo trochę późno było coby się do lasu pchać. a z taką muzyką fajnie się jedzie więc dość żwawo pomykałem.





Dane wyjazdu:
33.21 km 0.00 km teren
01:07 h 29.74 km/h:
Maks. pr.:62.50 km/h
Temperatura:
HR max:179 ( 89%)
HR avg:144 ( 72%)
Podjazdy:200 m
Kalorie: kcal
Rower:trek 2000

wapienne

Piątek, 7 września 2012 · dodano: 07.09.2012 | Komentarze 0

spokojnie wieczorem względnie po płaskim. trasa spokojna nie licząc rozbebeszonego mostu, z powrotem nawet z buta go atakuje bo za dużo klińca wysypali. asfalt mają za dwa tygodnie lać, więc zostaje tylko magura :)
na podjeździe z jednej męciny do drugiej spotykam Rafała i kawałek z nim zjeżdżam. chwilę gadamy icurik.
tempo poobiednie, bo ledwo zdążyłem przełknąć i pojechałem. no i hamulcowałem się coby czasem niczego nie cofło :)

to na ożywienie bo pogoda się psuje.