Info
Ten blog rowerowy prowadzi yeti z gór i z lasu. Ma przejechane 15356.10 kilometrów. Jeździ sobie powoli z prędkością 28.38 km/hWięcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Październik4 - 0
- 2014, Wrzesień8 - 1
- 2014, Sierpień13 - 0
- 2014, Lipiec9 - 0
- 2014, Czerwiec12 - 2
- 2014, Maj13 - 1
- 2014, Kwiecień15 - 1
- 2014, Marzec9 - 0
- 2014, Luty3 - 0
- 2013, Sierpień4 - 0
- 2013, Lipiec8 - 2
- 2013, Czerwiec15 - 2
- 2013, Maj17 - 5
- 2013, Kwiecień6 - 0
- 2012, Październik2 - 2
- 2012, Wrzesień16 - 8
- 2012, Sierpień5 - 4
- 2011, Lipiec4 - 6
- 2011, Czerwiec7 - 12
- 2011, Maj6 - 3
- 2011, Kwiecień12 - 10
- 2011, Marzec2 - 5
- 2010, Sierpień10 - 7
- 2010, Lipiec14 - 12
- 2010, Czerwiec17 - 14
- 2010, Maj8 - 22
- 2010, Kwiecień11 - 24
- 2010, Marzec2 - 8
- 2010, Luty1 - 3
- 2009, Listopad12 - 34
- 2009, Październik11 - 30
- 2009, Wrzesień16 - 23
- 2009, Sierpień16 - 17
- 2009, Lipiec3 - 0
- 2009, Czerwiec11 - 24
- 2009, Maj11 - 16
Dane wyjazdu:
70.00 km
0.00 km teren
02:18 h
30.43 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:
HR max:178 ( 89%)
HR avg:140 ( 70%)
Podjazdy:430 m
Kalorie: kcal
Rower:trek 2000
na niziny
Czwartek, 27 czerwca 2013 · dodano: 27.06.2013 | Komentarze 0
spokojnie na pogórza. chwila przerwy u seby w sklepie, potem zaczyna lekko mżyć. kieruję się na północ i z łużnej przez bieśnik do domu. bieśnik to jest asfaltowa masakra, podjeżdżam bardzo delikatnie. zjazd zresztą też. do domu wpadam, zjadam parę pierogów i dalej. libusza, dominikowice, tam już normalnie pada i do góry. no i w końcu mnie zmoczyło. już prawie zapomniałem jak to jest, ale nawet się tak źle w deszczu nie jeździ :)Dane wyjazdu:
25.26 km
0.00 km teren
01:00 h
25.26 km/h:
Maks. pr.:63.50 km/h
Temperatura:
HR max:185 ( 92%)
HR avg:148 ( 74%)
Podjazdy:670 m
Kalorie: kcal
Rower:trek 2000
magura x2
Środa, 26 czerwca 2013 · dodano: 26.06.2013 | Komentarze 0
znowu później z pracy i nie pozostaje za wiele manewru.z wiatrem. 9.09 i 9.59, zjazdy spokojnie bo trochę mokrawo i strach.
za drugim razem trochę mnie przytkało i potem już sobie odpuściłem.
Dane wyjazdu:
25.26 km
0.00 km teren
00:59 h
25.69 km/h:
Maks. pr.:72.50 km/h
Temperatura:
HR max:185 ( 92%)
HR avg:152 ( 76%)
Podjazdy:670 m
Kalorie: kcal
Rower:trek 2000
magura x2
Poniedziałek, 24 czerwca 2013 · dodano: 24.06.2013 | Komentarze 0
miało być 3, ale po dwóch podjazdach stwierdziłem że nie będzie jeździło jak ściany żołądka ocierają się o siebie i że jednak wolę coś zjeść i wypić piwo.9.20 i 9.46, drugim razem spowalnia mnie mocno spalinami jakiś zdezelowany dostawczy merc. i to przez długi czas bo wolno się pnie. górę już rekreacyjnie. mimo że chłodniej - ze 20 stopni, i tak kapie ze mnie, taka jakaś sakramencka wilgotność. znowu biję rekord nad przełęczą - 72,5. choć obiecywałem sobie ostrożnie, bo w głowie mi brzmi opowieść jak jakiemuś chłopaczkowi w weekend pękła obręcz w nowym rowerze na prostej drodze i skończył z krwiakiem i pękniętą czaszka. na prostej drodze...
na koniec jeszcze na zjeździe, już na prostej mam 68 kmph a do skrzyzowania od petnej zbliza sie stilo. wyczułem, jak się okazało babę, bo mi oczywiście wyjechała. chyba mnie w ogóle nie widziała bo jak ją wyprzedziłem i popukałem do głowy to trochę zlękniona była.
Dane wyjazdu:
34.09 km
0.00 km teren
01:21 h
25.25 km/h:
Maks. pr.:72.00 km/h
Temperatura:100.0
HR max:185 ( 92%)
HR avg:150 ( 75%)
Podjazdy:940 m
Kalorie: kcal
Rower:trek 2000
magura x3
Piątek, 21 czerwca 2013 · dodano: 22.06.2013 | Komentarze 0
powtórka z rozrywki.gorąc taki że mam problemy z równym oddychaniem. no i kapie ze mnie na podjeździe. znowu pech i dużo dizli. 9,22, 9.35, pod mocny wiatr który nie dopuścił burzy nad magurę. a trzeci raz z gładyszowa. w końcu bije rekord prędkości ze szczytu na przełęcz - 71,5 ale to już trochę strach. choć w sumie 3 razy przekroczyłem tam 70tke :)
ostatnim razem w małastowie co 200m muszę ścierać z siebie meszki i inne ustrojstwo które się do mnie lepi. chmary tego.
na szczycie rześko było, ale od połowy w dół to już ciepła zupa.
Dane wyjazdu:
46.00 km
0.00 km teren
01:39 h
27.88 km/h:
Maks. pr.:69.50 km/h
Temperatura:
HR max:187 ( 93%)
HR avg:157 ( 78%)
Podjazdy:960 m
Kalorie: kcal
Rower:trek 2000
magura x3
Środa, 19 czerwca 2013 · dodano: 19.06.2013 | Komentarze 0
z lenistwa znowu tłukę magurę bo nie chce mi się nigdzie dalej jechać, no i w lesie troszku chłodniej. a miałem głód gór.przeczekuję upał i wyjeżdżam po 19ej, w dolinie nawet rześko ale ponad zaraz gorąc. jedzie mi się dobrze, szybko i równo. trochę mnie zamula jak mijam traktor i tira, diesle na podjeździe strasznie mnie zatykają... na przełęczy 9.25, i dalej do góry. tam już serducho bije szybciej.
zjazd do małastowa i znowu do góry. tym razem wyprzedza mnie ukraiński bus i zostawia mnie w czarnej chmurze, to już mnie mocno przytyka. trochę odrabiam bo przede mną jakiś turysta, ale szybko przestaje pełnić rolę zająca. na przełęczy czas 12 sek. gorszy. góra znów mocno, ale tym razem za miękko i trochę mi koło podrywa. zjazd do gładyszowa bo brak mnie cierpliwości na 3 wyjazd tą samą trasą. podjazd do przełęczy mimo że od łagodniejszej strony najdelikatniej, za to odbijam sobie nad przełęczą. na zjeździe do przełęczy brakuje mi pół kmph do 70, ale muszę hamować coby nie wylądować na stosie drewna s2a. z przełęczy już szybciej nie poszło. jeszcze dobijam do sękowej, bo się okazuje że trochę krótko wyszło.
qrcze, jednak nie lubię magury od strony małastowa. ciągnie się jak flaki z olejem i trochę za łągodna i przymulasta. dobrze że jest fragment nad przełęczą. a pamiętam czasy gdy tam był szuter :)
/
Dane wyjazdu:
15.28 km
13.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:58.50 km/h
Temperatura:
HR max:171 ( 85%)
HR avg:131 ( 65%)
Podjazdy:350 m
Kalorie: kcal
Rower:emtebe
siodełko
Wtorek, 18 czerwca 2013 · dodano: 18.06.2013 | Komentarze 0
od niechcenia na siodełko, temperatury jednak za wysokie na mnie. kiedy w końcu zima???na asfalt to nawet końmi bym się dał dziś zaciągnąć, więc wyskoczyłem do lasu. szutrowy, 6km podjazd, który pewnie szybciej objeżdżałbym kolarką gdyby był asfalt. do góry spokojnie ale żwawo, a na dół na pełnej adrenalinie. niby 60 nie przekroczyłem, ale to jednak szuter, a późna pora bardzo potęgowała ryzyko bliskiego spotkania ze zwierzyną. raczej nie hamowałem, więc jakby coś wylazło było by niewesoło. na szczęście tylko słyszałem jak spierdzielały głębiej w las, jednego byczka nawet uwidziałem.
Dane wyjazdu:
109.82 km
0.00 km teren
03:32 h
31.08 km/h:
Maks. pr.:66.00 km/h
Temperatura:
HR max:191 ( 95%)
HR avg:156 ( 78%)
Podjazdy:1340 m
Kalorie: kcal
Rower:trek 2000
grosar
Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 16.06.2013 | Komentarze 0
jako że wczoraj odwiedzili mnie kumple miałem w ogóle nie jechać z rana. ale że wychylilimy we dwóch butelczynę domowego bimberku z owoców o mocy 50 volt wstałem rano i czułem się... bardzo dobrze. bimberek w smaku jak winiak, a pić można jak herbatę, taki łagodny.troszku przyspałem, a ekipa niechętnie patrzyła na mój pomysł odwrócenia pętli i zgarnięcia mnie po drodze. została mi więc gonitwa. zjeżdżam pod wiatr do sękowej i tam na męciny już mnie pcha. w cieklinie wyjeżdża mi naprzeciw Wojtek K. i dalej już łatwiej. dojeżdżamy gdzieś w samoklęskach, tam mam średnią 34. jednak alkohol we krwi na mnie działa zbawiennie i odstawienie go w zupełności przed wiśniczem było błędem :)
w kątach dojeżdża nas kania z kolegą z jsc, ale na szczycie my czekamy na resztę a oni jadą dalej. w krempnej małe tankowanie, mnie dość suszy i dużo pije. potem najlepszy odcinek krempna-grab. tam dość zaciągamy z Wojtkiem K., w ogóle tempo jak nigdy było dziś. w ożennej znowu wizyta w sklepie, tym bardziej że siedzą tam już jaślanie z jsc w liczbie 4. sprzętowo to my wypadamy przy nich blado. przerwa trochę wybija z rytmu przed podjazdem, ale po paru metrach wpadam we właściwy rytm. na szczycie czekam i zjazd do polianki.
a najbardziej to mi brakuje właśnie takich zjazdów jak do krempnej albo do niznej polianki - szerokie serpetyny z dużą siłą odśrodkową. trochę jednak brakuje mi doświadczenia i odwagi.
na slovensku to już patelnia straszliwa i hopki. trochę narzucam tempo, byleby chłodzenie było. za wolno to za mały wiatr :D
pod granicę już jadę sam, na podjeździe słowacy coś działają z drogą. z granicy już z dobrym wiatrem, zapodaję solidne tempo. jeszcze tylko żwawo na magurę i ja już jestem w domu.
jeszcze trochę pary w górach brakuje.
zdjęcia rafała m.
Rozprostowanie pleców© mateo
Wiozą się na kole© mateo
Spotkanie z jsc w ożennej© mateo
Podjazd pod granicę ledwo łapię się w kadr© mateo
Dane wyjazdu:
31.00 km
16.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:
HR max:160 ( 80%)
HR avg:117 ( 58%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:emtebe
kolarstwo błotne
Piątek, 14 czerwca 2013 · dodano: 15.06.2013 | Komentarze 0
wieczorem delikatnie w celu ubłocenia się troszku.z braku chęci na dalsze eksploracyje wyjeżdżam szutrową drogą - 6km podjazdem- na 'siodełko'. stamtąd szlakiem tysiąca ambon w kierunku banicy. na tym szlaku błota straszne, ale jakoś się przedzieram. na skrzyżowaniu badam zielony szlak narciarski, ale za mokro i zjeżdżam na niebieski i do banicy. zjazd powolny bo błotem pierze okrutnie. wypadam na łąki, tam trochę błota znika, ale na asfalcie i tak zbieram po okularach. dziś tatr nie widać, horyzont zachmurzony. kawałek asfaltem i odbijam na niemiecką drogę w kierunku bartnego. jadę spokojnie, ale na szutrowej przytyrpanej drodze rozpędzam się więcej niż na asfalcie. no nie jest ten rower stworzony do asfaltu ;)
w bartnem jeszcze pod bacówkę i dalej już zjazd do dragaszowa. oczywiście pora, gdy to kowboje spędzają krowy z pastwisk i muszę uważać na zaminowany asfalt. odbijam jeszcze na pstrążne, fascynuje mnie ta mini-wioska. na zjeździe o mało nie wpadam w małe stadko krów, tym razem dowodziła nimi 'kowbojka' w ręku z zielonym badylkiem. motylka i baranka nie było. dobrze że nie zdążyły wyjść na ulice bo w życiu bym nie wyhamował.
Dane wyjazdu:
45.57 km
0.00 km teren
01:36 h
28.48 km/h:
Maks. pr.:47.50 km/h
Temperatura:
HR max:159 ( 79%)
HR avg:125 ( 62%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:trek 2000
po piwo szczyrzyckie
Środa, 12 czerwca 2013 · dodano: 14.06.2013 | Komentarze 0
do domu po piwo regionalne ze Szczyrzyca. jazda bardzo spokojna, ale mimo to serducho wali całkiem od niechcenia, w życiu nie miałem takiego niskiego tętna na rowerze. nie wiem co się porobiło.wracam przez Libuszę i tam rozcinam oponę, nawet nie wiem na czym. śmiałem się z arka i jego kapci to teraz mam za swoje. opona dziwnie bardzo rozcięta, z wierzchu i trochę z boku. nabijam może ze 2 atm. i na takim półkapciu w strachu powoli i uważnie wracam na mieszkanie.
Dane wyjazdu:
109.69 km
0.00 km teren
03:44 h
29.38 km/h:
Maks. pr.:78.00 km/h
Temperatura:
HR max:188 ( 94%)
HR avg:166 ( 83%)
Podjazdy:2200 m
Kalorie: kcal
Rower:trek 2000
galicja road maraton
Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 12.06.2013 | Komentarze 0
no więc pokazali mi miejsce w szeregu. coś mi jeszcze jazda po górach nie idzie. ale po kolei.do wiśnicza jedziemy razem z rafałem. zajeżdżamy w miarę sprawnie, wręcz za wcześnie. jest czas coby się ogarnąć. w naszej kategorii nie ma za wielkiej konkurencji, 17 osób, więc całość staruje razem jako pierwsza grupa.
tempo od razu zdrowe. na 10km pierwszy podjazd. trochę mnie przerażają wskazania pulsometru, ale zawsze na adrenalinie tak mam. na podjeździe w miarę ok i zjazd. wjeżdżamy w mokry lasek i serpentynka. chłopaczek trochę przede mną zaczyna hamować w zakręcie i blokuje koło. kładzie się na asfalcie. drugi, już bezpośrednio przede mną koziołkuje przez niego i wylatuje w las. ja w szoku hamuje i zatrzymuję się. oczywiście cała kategoria odjeżdża, a ja krzyczę do chłopaków czy wszystko ok. poprzez jęk słyszę że chyba ok, co zagłusza moje sumienie, wpinam się i jadę dalej. staram się gonić ale jednak za duża strata.
rafał czeka na mnie i dalej jedziemy we dwóch parę km, dopóki nas nie dojeżdża czołówka B. łapiemy się z nimi i początkowo dość się trzymamy, zgodnie pracując. przychodzi jednak większy podjazd, solidne tempo i ja strzelam z grupki. brakło chyba odwagi, bo przestraszyłem się że w ten sposób szybko skończę. po przełamaniu próbuje gonić ale nie ma szans. jadę coraz bardziej za grupką i przychodzi ostry zjazd po super gładkim asfalcie, na którym zalega sobie jeden kamień. ja się przygapiłem i oczywiście zapierdzieliłem w tego kamyczka przy prędkości 78 kph. na szczęście tylnym kołem, ale i tak strach mnie obleciał.
gdy zmieniam dętkę mijają mnie kolejne grupki z szumem godnym tira na autostradzie. wrażenie mam jakby mnie wszyscy w międzyczasie wyprzedzili. trochę odechciewa mi się jazdy. dopiero 30km, a ja mam już posprzątane. po paru minutach startuję dalej, akurat nikt nie jedzie. wyjeżdżam na górkę, spozieram na niebo a tam potężne burzowe chmury. tu mam moment zawahania czy nie wracać, ale stwierdzam że szkoda, warto choć zapoznać się z trasą. i tak sobie jadę spokojnie aż ktoś dojeżdża, chwilę z nim lub z grupką i na większych podjazdach odpadam. i dalej samemu aż ktoś znów dojedzie. jedna grupka urywa mnie na podjeździe z płytami. jadę sam aż dojeżdża mnie dwóch gości których minąłem na podjeździe. na prostych mają tempo że ledwo się trzymam, za to po górkach na odwrót. szczególnie przypada mi do gustu podjazd na dobrociesz, tam zostawiam kolegów, ale czekam na nich na szczycie na bufecie, bo mam dość samotnej jazdy. do następnego podjazdu jedziemy razem, grupka rośnie bo kogoś dojechaliśmy i ktoś nas. na któymś z kolejnych podjazdów odpuszczam i ja, głównie przez to że zacząłem jeść. ilekroć wyciągnąłem musli zaraz zaczynał się podjazd :) potem już nikogo nie widać ani z przodu ani z tyłu i ostatnie 25km samotnie do mety. na rynku w lipnicy jeszcze spotykam dopingujących arka i wojtka. ich widok trochę mnie podłamuje, bo początkowo myślę że to już rafał zaliczył metę i zawrócił po mnie :) kończę na 62 open na 123 którzy ukończyli, czyli centralnie w środku. czas jazdy z licznika (3.44.17) uplasowałby mnie na 42 miejscu. kat 9/14 (3 nie ukończyło). czyli nie tak tragicznie jak początkowo myślałem, bo robiąc kapcia wydawało się mi, że już mnie cały peleton wyprzedził. potem dobiły jeszcze grupki w których nie miałem siły się utrzymać. rafał 33 open i 5 w kat.
szczególnie zawiedziony byłem swoją postawą w górach. myślałem że mając góry na co dzień będę łykał na podjazdach konkurencję, a to jednak ja zamulałem. no nic, może do pętli się coś samo poprawi ;)
strzelam na podjeździe, brakło paru metrów© Tomek Głód
już samotnie© Tomek Głód
samotna walka z pięknym podjazdem© Tomek Głód
miał być uśmiech wyszedł grymas...© Tomek Głód
tu już uśmiech wyszedł :D© johncb1973