Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi yeti z gór i z lasu. Ma przejechane 15356.10 kilometrów. Jeździ sobie powoli z prędkością 28.38 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yeti.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
109.69 km 0.00 km teren
03:44 h 29.38 km/h:
Maks. pr.:78.00 km/h
Temperatura:
HR max:188 ( 94%)
HR avg:166 ( 83%)
Podjazdy:2200 m
Kalorie: kcal
Rower:trek 2000

galicja road maraton

Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 12.06.2013 | Komentarze 0

no więc pokazali mi miejsce w szeregu. coś mi jeszcze jazda po górach nie idzie. ale po kolei.
do wiśnicza jedziemy razem z rafałem. zajeżdżamy w miarę sprawnie, wręcz za wcześnie. jest czas coby się ogarnąć. w naszej kategorii nie ma za wielkiej konkurencji, 17 osób, więc całość staruje razem jako pierwsza grupa.
tempo od razu zdrowe. na 10km pierwszy podjazd. trochę mnie przerażają wskazania pulsometru, ale zawsze na adrenalinie tak mam. na podjeździe w miarę ok i zjazd. wjeżdżamy w mokry lasek i serpentynka. chłopaczek trochę przede mną zaczyna hamować w zakręcie i blokuje koło. kładzie się na asfalcie. drugi, już bezpośrednio przede mną koziołkuje przez niego i wylatuje w las. ja w szoku hamuje i zatrzymuję się. oczywiście cała kategoria odjeżdża, a ja krzyczę do chłopaków czy wszystko ok. poprzez jęk słyszę że chyba ok, co zagłusza moje sumienie, wpinam się i jadę dalej. staram się gonić ale jednak za duża strata.
rafał czeka na mnie i dalej jedziemy we dwóch parę km, dopóki nas nie dojeżdża czołówka B. łapiemy się z nimi i początkowo dość się trzymamy, zgodnie pracując. przychodzi jednak większy podjazd, solidne tempo i ja strzelam z grupki. brakło chyba odwagi, bo przestraszyłem się że w ten sposób szybko skończę. po przełamaniu próbuje gonić ale nie ma szans. jadę coraz bardziej za grupką i przychodzi ostry zjazd po super gładkim asfalcie, na którym zalega sobie jeden kamień. ja się przygapiłem i oczywiście zapierdzieliłem w tego kamyczka przy prędkości 78 kph. na szczęście tylnym kołem, ale i tak strach mnie obleciał.
gdy zmieniam dętkę mijają mnie kolejne grupki z szumem godnym tira na autostradzie. wrażenie mam jakby mnie wszyscy w międzyczasie wyprzedzili. trochę odechciewa mi się jazdy. dopiero 30km, a ja mam już posprzątane. po paru minutach startuję dalej, akurat nikt nie jedzie. wyjeżdżam na górkę, spozieram na niebo a tam potężne burzowe chmury. tu mam moment zawahania czy nie wracać, ale stwierdzam że szkoda, warto choć zapoznać się z trasą. i tak sobie jadę spokojnie aż ktoś dojeżdża, chwilę z nim lub z grupką i na większych podjazdach odpadam. i dalej samemu aż ktoś znów dojedzie. jedna grupka urywa mnie na podjeździe z płytami. jadę sam aż dojeżdża mnie dwóch gości których minąłem na podjeździe. na prostych mają tempo że ledwo się trzymam, za to po górkach na odwrót. szczególnie przypada mi do gustu podjazd na dobrociesz, tam zostawiam kolegów, ale czekam na nich na szczycie na bufecie, bo mam dość samotnej jazdy. do następnego podjazdu jedziemy razem, grupka rośnie bo kogoś dojechaliśmy i ktoś nas. na któymś z kolejnych podjazdów odpuszczam i ja, głównie przez to że zacząłem jeść. ilekroć wyciągnąłem musli zaraz zaczynał się podjazd :) potem już nikogo nie widać ani z przodu ani z tyłu i ostatnie 25km samotnie do mety. na rynku w lipnicy jeszcze spotykam dopingujących arka i wojtka. ich widok trochę mnie podłamuje, bo początkowo myślę że to już rafał zaliczył metę i zawrócił po mnie :) kończę na 62 open na 123 którzy ukończyli, czyli centralnie w środku. czas jazdy z licznika (3.44.17) uplasowałby mnie na 42 miejscu. kat 9/14 (3 nie ukończyło). czyli nie tak tragicznie jak początkowo myślałem, bo robiąc kapcia wydawało się mi, że już mnie cały peleton wyprzedził. potem dobiły jeszcze grupki w których nie miałem siły się utrzymać. rafał 33 open i 5 w kat.
szczególnie zawiedziony byłem swoją postawą w górach. myślałem że mając góry na co dzień będę łykał na podjazdach konkurencję, a to jednak ja zamulałem. no nic, może do pętli się coś samo poprawi ;)



strzelam na podjeździe, brakło paru metrów © Tomek Głód


już samotnie © Tomek Głód


samotna walka z pięknym podjazdem © Tomek Głód


miał być uśmiech wyszedł grymas... © Tomek Głód


tu już uśmiech wyszedł :D © johncb1973



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa adkok
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]