Info
Ten blog rowerowy prowadzi yeti z gór i z lasu. Ma przejechane 15356.10 kilometrów. Jeździ sobie powoli z prędkością 28.38 km/hWięcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Październik4 - 0
- 2014, Wrzesień8 - 1
- 2014, Sierpień13 - 0
- 2014, Lipiec9 - 0
- 2014, Czerwiec12 - 2
- 2014, Maj13 - 1
- 2014, Kwiecień15 - 1
- 2014, Marzec9 - 0
- 2014, Luty3 - 0
- 2013, Sierpień4 - 0
- 2013, Lipiec8 - 2
- 2013, Czerwiec15 - 2
- 2013, Maj17 - 5
- 2013, Kwiecień6 - 0
- 2012, Październik2 - 2
- 2012, Wrzesień16 - 8
- 2012, Sierpień5 - 4
- 2011, Lipiec4 - 6
- 2011, Czerwiec7 - 12
- 2011, Maj6 - 3
- 2011, Kwiecień12 - 10
- 2011, Marzec2 - 5
- 2010, Sierpień10 - 7
- 2010, Lipiec14 - 12
- 2010, Czerwiec17 - 14
- 2010, Maj8 - 22
- 2010, Kwiecień11 - 24
- 2010, Marzec2 - 8
- 2010, Luty1 - 3
- 2009, Listopad12 - 34
- 2009, Październik11 - 30
- 2009, Wrzesień16 - 23
- 2009, Sierpień16 - 17
- 2009, Lipiec3 - 0
- 2009, Czerwiec11 - 24
- 2009, Maj11 - 16
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
nie ma że boli...
Poniedziałek, 11 maja 2009 · dodano: 11.05.2009 | Komentarze 2
no właśnie...nie ma że boli, nie ma jazdy, trza pisać!
myślałem że się wyrwę na rundkę do Biecza, ale musiałem w pełni wykorzystać wolny pokój siostry w chałupie. w piwnicy, cisza, spokój, pisanie samo idzie. i sam jej z własnej nieprzymuszonej woli oddałem to niebiańskie miejsce. a w zamian w tym kurwidołku moim skupić się nie mogę bo co chwilę coś lata, coś chce, coś płacze. a mi tak okrutnie ciężko się skupić nad tymi pierdołami że najmniejsza rzecz mnie wytrąca z równowagi, a szczególnie siostra we własnej osobie. a jak siedzę po nocach to potem leń wielki co śpi do południa. masakra jakaś.
jak już czacha zaczęła mi mocno dymić to looknąłem przez okno. niestety niebo było trochę za bardzo błękitne i odpuściłem, jak się okazało po chwili ze wszech miar słusznie. ale po całym dniu siedzenia przed kompem to trochę gorzej mi się chodzi bez kuli. jak pojeżdżę to jakoś mogę więcej obciążyć nogę i się nie boję.
a jak już tu wchodzę to załamka, te batony mnie przerażają. każdy tysiące, miliony kaem przejechane, a ja sierota se pyrkam po 33km i nawet tego tu nie ma ;) przynajmniej mnie pociesza że jak siądę, to i tak większa średnia niż ci błotni na mtb mają. co prawda, to to że dopóki się ze mną nie przejadą to się mogę cieszyć. na teraz zostało mi wyprzedzanie pijanych dziadków na wigry3, dzieci na trójkołowcach i kobit z zakupami. dobrze że mam wadę wzroku, to jak z daleka widzę jakąś sylwetkę to adrenalina i tak skacze. i nawet się uda czasem jakiej takiej babci wsiąść i utrzymać koło, to nic że ze łzami w oczach i zaciśniętymi zębami. Armstrong też tak miał, czyli niezła przyszłość przede mną ;)
no nic, wracam do pierdolenia kotka za pomocą młotka.
a że pojawia się i światełko w tunelu że skończę kiedyś tą jebaną magisterkę pisać toć i zdjęcie na dziś zamieszczam reklamując sercu bliski beskid niski (-:
światełko w tunelu© mateo
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
super-undergroundowy Rajd Kolarski Dookoła Beskidu Niskiego
Niedziela, 10 maja 2009 · dodano: 10.05.2009 | Komentarze 5
no niestety upadek kolarstwa szosowego w Gorlicach trwa...niegdyś trudne wyścigi dla mastersów ostały się w formie rajdu kolarskiego. obecny to chyba piąty i stacza się po równi pochyłej. z roku na rok coraz mniej startujących. pierwszy rajd wiązał się ze wstąpieniem do UE, a kolejne - z kolejnymi rocznicami. teraz miasto się wypięło, Gorlicki Klub Cyklistów leży i kwiczy, a rajd przetrwał i nie upadł dzięki Wojtkowi - ostoi gorlickiego kolarstwa szosowego. i jemu wielkie dzięki za to. w przyszłym roku będzie lepiej :) o ile będzie...
jak widać wystartowało... 12 kolarzy. generalnie sącz olał, nowy targ olał, wschód pewnie nie wiedział, krk się nie zebrał. trochę pewnie też promocja i reklama zawidoły ;)
trasa: Szymbark-Grybów-Krynica-Muszyna-Leluchów-Bardejów-Konieczna-Gładyszów-Uście G.-Ropa-Szymbark. około 150km - ok 5h. idea rajdu: przejechać, usmażyć kiełbaskę, wypić piwo, pogadać. choć pod tym 'przejechać' kryje się pole popisu dla ścigantów. zresztą kto na jakimkolwiek rajdzie był (np dookoła Tatr) to wie jak jest. jako się rzekło: gdzie kolarzy dwóch a podjazd, tam ściganie jest hej. oto i dowód że to nie turystyka:
podjazd pod Krzyżówkę© mateo
a ja tam byłem, zdjęcia robiłem, grybowskiego piwa nie piłem (jako że dane mi było pełnić przy niedzieli obowiązki kierowcy)
na dowód wstawię zdjęcia jak tylko rozkminię jak je tu wrzucić...
[edit] udało się! zdjęcia technicznie słabe ale nie o to tu chodzi :)
ps. jako przewodnik muszę dorzucić że trasa nie wiedzie dookoła bn, ale jakoś dookoła jego połowy. coby było zupełnie dookoła musiałaby prowadzić przez Łupków tunelem. no i muszynkę a nie leluchów :D
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
bloga czas zacząć...
Niedziela, 10 maja 2009 · dodano: 10.05.2009 | Komentarze 0
ot, tak tylko sprawdzam możliwości tego bikeloga.bo w gruncie rzeczy to nie ma to jak stary dobry excel - wszystko jest po twojemu tak jak ma być. a ze mnie ostatnio tak coś nachodziło na bloga - to 'co se bede jak se moge' i mam. a że rowerowy? tym lepiej. polansuję się raz w życiu. gorzej z formą. jak człowiek przez 3 miesiące conajwyżej stukał o kulach, a teraz siadając na rower jedzie 25kmph w miejscu gdzie onegdaj się leciało 40kmph to można się podłamać. najgorsze jest to że cały czas ma się w pamięci 'dawny stan' i dawne możliwości a tu nawet na pedałach stanąć nie można. takie już życie złamasa: głupota=metal+śrubki, przynajmniej w moim wydaniu. tak to jest jak się nie spędza sylwestra z dwójką.
ale spokojnie, przynajmniej raz zrobię sobie prawidłową bazę tlenową jako Pon Bucek przykazoł hej.
to tyle, ciekawe czy doda wpis bez tych danych wycieczkowych... w sumie mam zrobione jakieś 300-400km, ale nie chce mi się tego dodawać.
[edit] nie no, qrwa, to się na stronie głównej wyświetla?? nie da się tego jakoś ubić/ukryć/zastrzec? jeszcze ktoś to przeczyta :/
dzisiaj nigdzie nie jadę, bo wczoraj obstawiałem trasę półmaratonu naftowego i korzystając z a/ zamkniętego ruchu b/ zajebiście rozciągniętej czołówki (ale tak to już jest jak murzyny i Ukraińcy ścigają się z niedzielnymi biegaczami) oraz last but not least c/ pulsometru w kieszeni a nie na kierownicy (sam nie wiem czemu) zrobiłem sobie dość mocny interwałowy trening (mocny jak na inwalidę ofkz, bo kiedyś to by była rozgrzewka chyba ;) i następuje dzień odpoczynku akurat.
a na starcie rajdu dookoła beskidu niskiego marne kilkanaście osób. se zrobią niedzielną wycieczkę a nie rajd szosowy na to wygląda. szkoda.
bracia rodacy do broni! tzn na rowery a nie w odwiedziny do bronislawy :)
a że do wszystkiego wartościowego co chcemy osiągnąć "droga długa jest i nie wiadomo czy ma kres" (jako i do mojego zdrowia fizycznego, psychicznego i bytu socjalnego czytaj nakarmionej i zadowolonej dziewczyny oraz nie rozlatującej się szosówki i mtbka w ogóle) zdjęcie dla urozmaicenia wpisu :)
a droga długa jest...© mateo