Info
Ten blog rowerowy prowadzi yeti z gór i z lasu. Ma przejechane 15356.10 kilometrów. Jeździ sobie powoli z prędkością 28.38 km/hWięcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Październik4 - 0
- 2014, Wrzesień8 - 1
- 2014, Sierpień13 - 0
- 2014, Lipiec9 - 0
- 2014, Czerwiec12 - 2
- 2014, Maj13 - 1
- 2014, Kwiecień15 - 1
- 2014, Marzec9 - 0
- 2014, Luty3 - 0
- 2013, Sierpień4 - 0
- 2013, Lipiec8 - 2
- 2013, Czerwiec15 - 2
- 2013, Maj17 - 5
- 2013, Kwiecień6 - 0
- 2012, Październik2 - 2
- 2012, Wrzesień16 - 8
- 2012, Sierpień5 - 4
- 2011, Lipiec4 - 6
- 2011, Czerwiec7 - 12
- 2011, Maj6 - 3
- 2011, Kwiecień12 - 10
- 2011, Marzec2 - 5
- 2010, Sierpień10 - 7
- 2010, Lipiec14 - 12
- 2010, Czerwiec17 - 14
- 2010, Maj8 - 22
- 2010, Kwiecień11 - 24
- 2010, Marzec2 - 8
- 2010, Luty1 - 3
- 2009, Listopad12 - 34
- 2009, Październik11 - 30
- 2009, Wrzesień16 - 23
- 2009, Sierpień16 - 17
- 2009, Lipiec3 - 0
- 2009, Czerwiec11 - 24
- 2009, Maj11 - 16
Dane wyjazdu:
84.88 km
0.00 km teren
02:49 h
30.13 km/h:
Maks. pr.:67.50 km/h
Temperatura:
HR max:191 ( 95%)
HR avg:151 ( 75%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:trek 2000
grosar
Niedziela, 30 czerwca 2013 · dodano: 01.07.2013 | Komentarze 0
rusza nas w sumie 11-tu.kierunek wysowa. pod klimkówke od razu mocno zaciągają Wojtek z 'synem', próbują się załapać Arek z Rafałem a ja na spokojnie się rozkręcam. wpadam w rytm i zaczynam odrabiać straty. Arek z Rafałem nie łapią się, po dłuższej chwili dochodzę Wojtka i Młodego, łapią oddech po szarpnięciu, krzyczę im tylko 'a kuku' i jadę dalej. też się nie łapią.
na szczycie Wiktor z Młodym zawracają, siły uszczuplone.
po hopkach wzdłuż jeziora poszarpuję, Arek siedzi na kole, ale na ostatniej górce mimo próby nie udaje mu się mnie objechać. no tu już nie znajduję dla niego wytłumaczenia. wstyd, żeby takiego dziada nie łyknąć. gdyby choć się przyznał że świętował zdanie matury... ;)
pod kiczorkę od razu narzucam solidne tempo, trzyma tylko Rafał, ale nie do samego szczytu. pod magurę klasycznie (bo się wiozłem) objeżdżam Arka, nie daję rady tylko WujkowiG. który zjechał do nas ze szczytu. no ale on się nie liczy bo całości podjazdu nie zrobił i jeździ na nieregulaminowym rowerze ;)
na zjazdach odjeżdżamy we czterech (Arek i Wojtki R i G) i mocno dajemy w dół. w małastowie moja mocna zmiana i na hopce podjechany schodzę, a reszta staje w pedały i w ten oto sposób ordynarnie mnie urywają. momentalnie tracę 100m i samemu pod wiatr nie jestem w stanie już nic zdziałać. w Sękowej dojeżdża Rafał, ale na horyzoncie już nawet małej plamki nie widać, więc już spokojnie do Gorlic.
z powrotem z wiatrem do góry szybciej niż w dół. miałem się jeszcze pod magurę szarpnąć ale już brakło pary.