Info
Ten blog rowerowy prowadzi yeti z gór i z lasu. Ma przejechane 15356.10 kilometrów. Jeździ sobie powoli z prędkością 28.38 km/hWięcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Październik4 - 0
- 2014, Wrzesień8 - 1
- 2014, Sierpień13 - 0
- 2014, Lipiec9 - 0
- 2014, Czerwiec12 - 2
- 2014, Maj13 - 1
- 2014, Kwiecień15 - 1
- 2014, Marzec9 - 0
- 2014, Luty3 - 0
- 2013, Sierpień4 - 0
- 2013, Lipiec8 - 2
- 2013, Czerwiec15 - 2
- 2013, Maj17 - 5
- 2013, Kwiecień6 - 0
- 2012, Październik2 - 2
- 2012, Wrzesień16 - 8
- 2012, Sierpień5 - 4
- 2011, Lipiec4 - 6
- 2011, Czerwiec7 - 12
- 2011, Maj6 - 3
- 2011, Kwiecień12 - 10
- 2011, Marzec2 - 5
- 2010, Sierpień10 - 7
- 2010, Lipiec14 - 12
- 2010, Czerwiec17 - 14
- 2010, Maj8 - 22
- 2010, Kwiecień11 - 24
- 2010, Marzec2 - 8
- 2010, Luty1 - 3
- 2009, Listopad12 - 34
- 2009, Październik11 - 30
- 2009, Wrzesień16 - 23
- 2009, Sierpień16 - 17
- 2009, Lipiec3 - 0
- 2009, Czerwiec11 - 24
- 2009, Maj11 - 16
Dane wyjazdu:
49.06 km
0.00 km teren
01:37 h
30.35 km/h:
Maks. pr.:67.00 km/h
Temperatura:
HR max:197 ( 98%)
HR avg:157 ( 78%)
Podjazdy:550 m
Kalorie: kcal
Rower:
magura i łysula
Środa, 21 lipca 2010 · dodano: 21.07.2010 | Komentarze 2
z Andrzejem na magurę. po drodze przyuważył nas Sebastian (B) ale pomylił z kimś innym i przy złym założeniu trochę długo nas ścigał. pod magurę ja nadawałem tempo, endrju odpadał i dochodził a Sebastiana nie mogłem zgubić. pod koniec zszedłem, Seba zaatakował ale skontrowałem i już tego nie wytrzymał. czas 9:43, bardzo dobry jak na taki upał i duchotę. na szczycie chwila przerwy i dojeżdża do nas dwóch chłopaczków. zabierają się z nami z powrotem. ja na zjeździe odjeżdżam, potem czekam. zjeżdżamy się, chwila ostrzejszej jazdy i nowe chłopaki zostają. czekamy, potem na hopce jeden z nich atakuje. niestety. potem znowu czekamy ale ich nie widać więc zmywamy się bez pożegnania odbijając jeszcze na łysulę. jako że tam pierwszy raz byłem, tylko trzymam się za Andrzejem, który nadaje dość mocne tempo. potem już prawie lajtowo.namawiałem gości na piwo na rynku, no ale oni są pro i wpierdzielają ryż z makaronem popijając mineralką i sokiem i nici z tego wyszły.
nie tak mnie kolarstwa uczono ;)
generalnie jak to popołudniem późnym dużo rowerzystów w okolicy sękowej. świetnie wypiętrzone cumulonimbusy oświetlone zachodzącym słońcem. niestety już zapomniałem chyba jak się zdjęcia robi bo dawno w dłoni aparatu nie miałem. jeszcze to sobie odbije ;)
że ja jeszcze na ich koncercie nie byłem to jest niepojęte:
Komentarze
camelek86 | 21:20 środa, 21 lipca 2010 | linkuj
Orkiestra pod wezwaniem jest świetna:) Byłam na ich koncercie parę dobrych lat temu, kiedy przyjechali do Łodzi na Japę. Tego utworu nie kojarzę, ale Pieśń Sobótkowa (koło Jana) wpadała mi w ucho i w nogi;p
a na piwo do tego makaronu to trzeba było się umówić po jeździe:)
Komentuj
a na piwo do tego makaronu to trzeba było się umówić po jeździe:)