Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi yeti z gór i z lasu. Ma przejechane 15356.10 kilometrów. Jeździ sobie powoli z prędkością 28.38 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yeti.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
107.19 km 0.00 km teren
04:00 h 26.80 km/h:
Maks. pr.:62.47 km/h
Temperatura:
HR max:183 ( 91%)
HR avg:158 ( 79%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Bardejov a tmave pivo :D

Niedziela, 14 czerwca 2009 · dodano: 14.06.2009 | Komentarze 5

jako że ma luba z pilotażu po sudetach i pradze nie przywiozła mi tmavego piva, więc musiałem wziąć sprawy w swoje ręce i poradzić sobie samemu ;)
wybór mógł być tylko jeden - odwiedzić moje ulubione słowackie miasto czyli Bardejów. szybka kalkulacja - ok 100km, jako że setka z hakiem już pękła to powinienem dać radę.

zaczęło się przyjemnie - mocny wiatr zachodnio-północny cały czas pomagał mi w jeździe, więc pod magurę dojechałem w miarę szybko. wcześniej minąłem pociąg - nasze chłopaki zjeżdżały z góry goniąc cygankowa, który pewnie jak zwykle na szczycie nie czekał. niestety chyba za wcześnie jeszcze by z nimi jeździć, nie to zdrowie :)
po chwili moim oczom ukazał się obiekt podświadomego strachu. podjazd który nie wybacza błędów. szybko zaczniesz - szybko skończysz (się). oto i on:
no to się zaczyna... © mateo


mimo obaw pojechałem szybko (tzn niewiele gorzej od najgorszego zanotowanego czasu podjazdu) będąc świadkiem tragicznego wydarzenia. po minięciu serpentyn zjeżdżające auto z góry przejechało przez coś z trzaskiem. początkowo myślałem że to patyk, ale ogrom flaków i krwi na asfalcie uświadomił mi że to coś przed chwilą było żabą. nie zatrzymywałem się jednak na fotkę, coby moje serce bijące blisko 180 pm nie zagłuszyło ośrodka słuchu, co przy dokumentowaniu tragedii małej żabki z dużymi flakami mogłoby sprawić, że podzieliłbym jej marny los. wziąłem się więc za swój marny los i pomknąłem dalej (heh, może jednak lepiej pasuje: ledwo się potoczyłem). na szczycie chwila oddechu i pogawędki z dwoma seniorami na szosach z gorlic - jakieś nowe twarze. a w perspektywie:
teraz w dół :) © mateo


po kilku serpentynach i w sumie wolnym zjeździe mknąłem już po długiej prostej (patrz ostatnie zdjęcie w drugą stronę) naprawdę szybko pchany mocnym wiatrem wiatrem. dookoła cisza, spokój, sielanka jednym słowem. ruch znikomy więc mogłem rozglądać się dookoła. tu widok znad gładyszowa na rotundę i kozie żebro:
beskidzko-niskie krajobrazy © mateo

dalej już poszło szybko, w koniecznej zatrzymałem się jeszcze na moment coby uwiecznić jedną z najbrzydszych cerkwi Łemkowszczyzny, przez co ją bardzo lubię:
najbrzydsza cerkiew Łemkowszczyzny © mateo

stamtąd na granicę jest już rzut beretem, więc wykonałem ów rzut i zrobiłem przerwę na prawdziwie kolarski posiłek: zczerniały banan (takie mają najwięcej cukrów). konsmując ów zamorski owoc dokonałem przeglądu opustoszałych budynków. powoli zaczynają niszczeć, dobrze by było gdyby ktoś coś z nimi zrobił. chwila zadumania, pamiętam jak kiedyś tu było szczere pole i zardzewiały szlaban, potem automatycznie podnoszone szlabany i sygnalizacje świetlne, a teraz po terminalu hula sobie wiatr.
opustoszała granica © mateo


nieszczejące budynki celników © mateo


a w tej budce oddawało się paszporty:
pasova kontrola © mateo


koniec wspomnień, trzeba było w dalszą drogę. najpierw pierwsze spojrzenie wgłąb kraju naszych południowych braci:
tak zaczyna się Słowacja © mateo


i jazda. ech, co to była za jazda. do Bardejova z granicy jest mniej lub więcej w dół. dodając do tego sprzyjający wiatr, piękne widoki, minimalną ilość aut, dobry asfalt (poza największym zjazdem spod granicy) mamy wynik: czysta przyjemność jazdy. to co sprawia że ludzie jednak czasem jeżdżą na szosie :) nie zerknąłem na zegarek, ale przypuszczam, że te 20km do miasta pokonałem ze średnią grubo ponad 40kmph. po drodze minąłęm slumsy cygańskie, dziś jakieś spokojne i bez przygód pojawiłem się na rynku. ale ten rynek to aż napiszę przez duże R: pojawiłem się na Rynku. wiedz internauto, że Bardejov i jego stare miasto zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. a na Rynku (za wikipedią):
- kościół (bazylika mniejsza) pw. św. Idziego (dom sv. Egidia) z XIV w., rozbudowany w połowie XV w, w środku znajduje się klikanście gotyckich ołtarzy,
- całość gotyckich (z wpływami renesansowymi) kamienic otaczających rynek,
- nietknięty późnogotycko-wczesnorenesansowy ratusz z 1505-1511, najstarszy renesansowy zabytek Słowacji; obecnie mieszczą się w nim Muzeum Szaryskie i Muzeum Historii Bardejova,
zaś wokoło:
najlepiej zachowane na Słowacji mury obronne z XIV-XVI w. z dwiema bramami, basztami i barbakanem.
cud miód i malina :)
ale żeby to ogarnąć musiałem zlokalizować wolną ławeczkę. wszystkie w cieniu były pozajmowane, ale jedna wolna:
pod domem polsko-słowackim © mateo


jej kolor jest nieprzypadkowy - znajduje się pod domem polsko-słowackim w Bardejovie. a teraz do rzeczy:
bardejovskie gotyckie kamieniczki © mateo


bardejovskie kamieniczki © mateo


najstarsza kamienica w bardejowie © mateo


katedra pw św Idziego i gotycki ratusz © mateo


bardejovskie uliczki © mateo


berdejowskie mury obronne © mateo


baszta © mateo


fajnie się siedziało, ale stwierdziłem że jak tu wypiję piwo to już nie wrócę :)
więc po obejściu starego miasta trzeba było wsiąść na rower i targać pod granicę: pod górę i pod wiatr. nawet nie było tak źle, ogólnie krajobraz i małą ruchliwość drogi sprzyjały jej bezbolesnemu pokonaniu.
tereny przygraniczne zamieszkane są przez mniejszość etniczną - Rusinów. tak jak z naszej strony przez Łemków. z tamtej strony granicy są dwujęzyczne nazwy i nikogo nie gryzą, natomiast u nas są burze i awantury. ach cała Polska. jak się z niej wyprowadzę to na Słowację albo do Norwegii :)
dwujęzyczne tablice miejscowości © mateo


zza Becherova już tylko w górę pod granicę, nad którą dominuje Jaworzyna Konieczniańska (881m). najpierw łagodnie i gładko:
już widać główny grzbiet Karpat :) © mateo


a po chwili już trochę gorzej:
ultimo kilometro © mateo


w międzyczasie jeszcze rzut oka za siebie na Stebnicką Magurę(899m):
ostatni słowacki krajobraz © mateo


i po chwili upragniona granica :) a na niej oczywiście specjalnie dla nas:
słowacki przybytek dla Polaków © mateo


obok jest jeszcze jeden. jako że jewro mocne to trochę im ruch spadł, ale jeszcze się trzymają. w końcu wybór mają niezły. w środku praktycznie sam alkohol i trochę słodyczy. choć teraz pewnie i to kupują u nas :)
cóż było robić, po tylu km nie mogłem sobie odmówić tmavego sariska ryzkująć jazdę po spożyciu i powiększenie statystyk policyjnych rubryka: pijani rowerzyści. zabijcie mnie ale musiałem:
tmavy saris :D © mateo


zaś tu konkurencja, za jasnym nie przepadam, za gorzki:
zlaty bazant © mateo


wysupłałem z moich drobiazgów jeszcze jewro jedno i 10 centów (za piwo 3,42 w pln, ej draho) zakupując na obiad czekoladę forte którą opierdzieliłem z miejsca. no cóż, to było mojego drugie danie, choć w sumie się nie komponowało z pierwszym ;) po konsumpcji nadszedł czas na powrót do ojczyzny:
tu zaczyna się Polska © mateo


jak się okazało wypite piwo wpłynęło na mój puls, który się trochę był podniósł. a może to ze zmęczenia? ;) jednak po paru kilometrach musiałem oddać trochę tmavego sarisa wzbogacając ubogie w azot siedlisko LG (co się czyta lasu górskiego). w gładyszowie musiałem się jeszcze zatrzymać uzupełnić bidon. padło na tymbarka, który nie zawiódł. jako że teraz czekała mnie znów magura, mą zasoloną twarz rozświetlił uśmiech gdy tylko otworzyłem butelki: koniec narzekania (naprawdę nie narzekałem) i nie daj się. nie dałem się. do domu już prosta droga :)
a teraz prosto do domu... © mateo



Komentarze
Dynio
| 06:57 sobota, 10 kwietnia 2010 | linkuj Super się czytało,piękna wycieczka a krajobrazy zapierają dech.Znam troszkę te tereny bywam co roku w Wysowej.W tym roku przejadę się do Bardejova,ten Rynek ma w sobie jakąś magię.
yeti
| 18:50 środa, 17 czerwca 2009 | linkuj to fakt. jazda z sakwami przede mną jeszcze, do tej pory wojaże uskuteczniałem stopem :)
najlepiej to było mieć takiego treka pod sakwy, mtb do lasu i szose na asfalt. może kiedyś ;)
pzdr
bartek9007
| 17:50 środa, 17 czerwca 2009 | linkuj Bardzo przyjemna wycieczka, aż się dziwię, że do Bardejova nigdy nie dojechałem :)
A taki rower jak radzisz mam zamiar kupić, tzn trekingowy :) szosowy niestety pod sakwy nie da rady :)
yeti
| 16:53 wtorek, 16 czerwca 2009 | linkuj a jak dla mnie to w miarę słaba, ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia (czyli roweru :) przyzwoita to by była w okolicach 30kmph, ale na razie się jeszcze oszczędzam ;)
maciek320bike
| 10:07 poniedziałek, 15 czerwca 2009 | linkuj Kurde taka srednia na takim dystansie to jak dla mnie cos niesamowitego, ale w koncu masz kolareczke. Szkoda ze nie udalo sie spotkac, ale troche sie przeliczylem z trasa. Pozdro
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa dykow
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]